czwartek, 31 marca 2016

Mam i ja!


Stało się! Wszyscy mają bloga, mam i ja!

Nigdy nie przepadałam za śledzeniem internetowych postaci blogowych, wypocin innych ludzi (nie zawsze mających rację), vlogów i innych form wylewanych myśli mało interesujących pisarzy amatorów. Do tych ostatnich muszę dopisać się sama, chociaż mam nadzieję, że szybko się rozkręcę. Nie ma nic gorszego niż czytanie gniotów, bo internety się skończyły. Szanuję czas moich czytelników, więc postaram się, żeby było ciekawie.

Kiedy byłam młodą i piękną kobietą (tak, to było parę lat temu ;) ), stawiającą na pierwszym miejscu karierę zawodową i rozwój osobisty, nie w głowie mi było posiadanie dzieci. Ich temat to było wielkie tabu, a ja sama nie miałam pojęcia o problemach i radościach matek. Bawiły mnie ich tematy: ile razy bobas wstaje w nocy, czy jest typowym ssakiem czy szamie butlę, czy jest zdrowy czy chory, jakie robi kupy, ile zjada zupki, bla bla bla... I słyszę „ucz się, ucz!!” Po jaką cholerę jak i tak zdążę zapomnieć, skoro pierwsze dziecko planuję po trzydziestce??!! Po dwuletnim romansie z korporacją powiedziałam dość! To nie mój świat, nie to co mi sprawia radość, to nie są ludzie, których chcę widzieć codziennie przez kolejne lata swojego życia i szef, który patrzy na mnie nie jak na dobrego pracownika tylko jak na potencjalny obiekt seksualny (podziękowałam za awans od d**y strony). Tak więc dobrze się stało!!! :)

Mój światopogląd zmienił się o 180 stopni odkąd zostałam mamą. Patrząc na mojego małego bąbla dziękuję Bogu, losowi i przeznaczeniu za taki przebieg sytuacji. Ale do rzeczy... :)
Sama teraz żyję tematami kupek, zupek, nocnych pobudek. I nie ma się co dziwić. Byłabym patologiczną matką gdybym w kontaktach z innymi matkami rozmawiała o polityce, pogodzie, pracy, podczas gdy one mają potrzebę mówienia o jednym – o macierzyństwie! I ja też ją mam. W końcu sama jestem matką. Teraz większość problemów sprowadza się do tematu dziecka i rodziny, reszta to mniej istotne tło. Cudowne jest to jak zmieniają się priorytety.
We wszystkim należy zachować umiar. Pomyślałam, że i ja muszę zachować cząstkę siebie w tym całym szaleństwie, mieć czas na swoje pasje i rozwój. Będąc z dzieckiem 24h człowiek potrzebuje odskoczni, czegoś co ruszy jego mózg w kreatywnym kierunku, a nie tylko w kierunku przewijaka. Tak właśnie narodziła się potrzeba blogowania.

Teraz moje życie jest pełne barw, smaków i miłości. Chcę się tym dzielić i inspirować innych.
Zapraszam ;)