Stało się! Wszyscy mają bloga, mam i
ja!
Nigdy nie przepadałam za śledzeniem
internetowych postaci blogowych, wypocin innych ludzi (nie zawsze
mających rację), vlogów i innych form wylewanych myśli mało
interesujących pisarzy amatorów. Do tych ostatnich muszę dopisać
się sama, chociaż mam nadzieję, że szybko się rozkręcę. Nie ma
nic gorszego niż czytanie gniotów, bo internety się skończyły.
Szanuję czas moich czytelników, więc postaram się, żeby było
ciekawie.
Kiedy byłam młodą i piękną kobietą
(tak, to było parę lat temu ;) ), stawiającą na pierwszym miejscu
karierę zawodową i rozwój osobisty, nie w głowie mi było
posiadanie dzieci. Ich temat to było wielkie tabu, a ja sama nie
miałam pojęcia o problemach i radościach matek. Bawiły mnie ich
tematy: ile razy bobas wstaje w nocy, czy jest typowym ssakiem czy
szamie butlę, czy jest zdrowy czy chory, jakie robi kupy, ile zjada
zupki, bla bla bla... I słyszę „ucz się, ucz!!” Po jaką
cholerę jak i tak zdążę zapomnieć, skoro pierwsze dziecko
planuję po trzydziestce??!! Po dwuletnim romansie z korporacją
powiedziałam dość! To nie mój świat, nie to co mi sprawia
radość, to nie są ludzie, których chcę widzieć codziennie przez
kolejne lata swojego życia i szef, który patrzy na mnie nie jak na
dobrego pracownika tylko jak na potencjalny obiekt seksualny
(podziękowałam za awans od d**y strony). Tak więc dobrze się
stało!!! :)
Mój światopogląd zmienił się o 180
stopni odkąd zostałam mamą. Patrząc na mojego małego bąbla
dziękuję Bogu, losowi i przeznaczeniu za taki przebieg sytuacji.
Ale do rzeczy... :)
Sama teraz żyję tematami kupek,
zupek, nocnych pobudek. I nie ma się co dziwić. Byłabym
patologiczną matką gdybym w kontaktach z innymi matkami rozmawiała
o polityce, pogodzie, pracy, podczas gdy one mają potrzebę mówienia
o jednym – o macierzyństwie! I ja też ją mam. W końcu sama
jestem matką. Teraz większość problemów sprowadza się do tematu
dziecka i rodziny, reszta to mniej istotne tło. Cudowne jest to jak
zmieniają się priorytety.
We wszystkim należy zachować umiar.
Pomyślałam, że i ja muszę zachować cząstkę siebie w tym całym
szaleństwie, mieć czas na swoje pasje i rozwój. Będąc z
dzieckiem 24h człowiek potrzebuje odskoczni, czegoś co ruszy jego
mózg w kreatywnym kierunku, a nie tylko w kierunku przewijaka. Tak
właśnie narodziła się potrzeba blogowania.
Teraz moje życie jest pełne barw,
smaków i miłości. Chcę się tym dzielić i inspirować innych.
Zapraszam ;)